Jak bardzo można zostać oszukanym?

        
        Opowiem wam dzisiaj jedną z tych smutniejszych historii ze swojego życia. Zacznę od momentu rozpoczęcia kursu na prawo jazdy kat.B, na który zapisałem się w okolicach października poprzedniego roku(2019 r) . Na zajęciach na prawdę mi się podobało i dość szybko chłonąłem wiedzę mimo, że wcześniej nie miałem do czynienia z prowadzeniem samochodu osobowego. Już po wszystkich wyjeżdżonych godzinach z instruktorem nadszedł czas na podejście do testu wewnętrznego z teorii jak i z praktyki. Podszedłem do niego z lekkim stresem mimo tego, że wiedziałem iż mam wiedzę, aby zdać ten test. I oczywiście tak było, egzamin teoretyczny zaliczyłem, ale to nie wszystko. Czekał mnie jeszcze jeden egzamin praktyczny. Ten odbył się w towarzystwie instruktora, którego wcześniej nie znałem - co dodatkowo mnie stresowało. Wtedy też wystarczyła 1 próba, aby zdać wewnętrzną praktykę. Lecz rozumiałem potrzebę przejścia przez te wszystkie testy. Chodziło o dobre przygotowanie kursanta do państwowego egzaminu. 
            Wreszcie przyszedł czas na ten "prawdziwy egzamin"😅 i dopiero wtedy dowiedziałem się co oznacza stres. W samochodzie rozmieszczone były kamery rejestrujące obraz ze środka. Zaczęliśmy od manewrów na placu. Noga, którą operowałem sprzęgłem nie mogła mi przestać się trząść przez co myślałem, że auto może mi wystrzelić do przodu i uderzyć w jakiś element co dodatkowo zwiększało poziom zestresowania. Na szczęście obyło się bez problemów na placu manewrowym i wyruszyliśmy w miasto. Po przekroczeniu bramy emocje delikatnie opadły. Dalsza jazda wyszła mi zacnie a zbyt bliskie wymijanie pojazdu to jedyne do czego egzaminator miał prawo się "przyczepić". 
 Oczywiście jak każdy byłem podekscytowany, że zdałem prawo jazdy za pierwszym razem. Cieszyłem się również z tego, że nie musiałem ponosić dodatkowych kosztów na poprawki 😄. 
   
Ta część wpisu już nie jest, aż tak pozytywna jak wyżej:

        Już po odebranym prawie jazdy z Wydziału Komunikacji zacząłem się zastanawiać na kupnem auta. Co prawda kwota, którą miałem na zakup nie była jakaś duża, ale wystarczająca na chociażby Fiata Punto II, czy Skode Fabie. Po kilku miesiącach od odebrania upragnionego prawa jazdy zakupiłem właśnie Fiata Punto II. Nie chce wchodzić w dokładny opis mechaniczny tego auta, ponieważ nie o to w tym chodzi. Ale samochód podczas jazdy próbnej jak i oglądania go razem z wujkiem zachowywał i wyglądał dobrze jak na samochód używany. Po kilku dniach od zakupu zabrałem się za ogarnięcie wszystkich spraw formalnych taki jak OC oraz przerejestrowania auta. I już na samym początku po dodzwonieniu się do ubezpieczalni, w której auto było ubezpieczone przez poprzedniego właściciela na rok okazało się, że po przeliczeniu składek na młodego kierowce bez uprawnień wyszło, że musiał bym dopłacić kwotę 18 tysięcy złotych. Co było dla mnie totalnym szokiem jak i również dla moich rodziców. Oczywiście umowę w tej ubezpieczalni w ten sam dzień zerwałem i ubezpieczyłem auto w innej. Już po tej sytuacji coś zaczęło mi nie grać i bałem się czy czasem nie trafiłem na jakiegoś oszusta sprzedającego auta pod zysk. Jak się później okazało miałem po części rację. Auto oddałem do mechanika, aby sprawdził czy wszystko z nim w porządku. Po oględzinach wyszło, że auto miało "czołówkę". Kolejnym problemem okazało się zbyt duże zżeranie przez auta oleju silnikowego a jedyną opcją, aby to naprawić był remont silnika, którego nie opłacało się robić. Poprzedni właściciel zapewne o tym wiedział, a nawet nie wspomniał jak na oszusta przystało.
Tym smutnym akcentem zakończę ten wpis.
                                                                                                                                        Pozdrawiam

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

07.07.2021

Pierwsza rozmowa o pracę